Konwentowe prace
Zasępiony Islington siedział w swoim niewielkim pokoiku otoczony zewsząd manuskryptami.
Mag nie znosił tych chwil, kiedy musi zabierać się do pracy – szczególnie kiedy ta miała być już wykonana dawno temu.
- Nic już mnie nie uratuje – pomyślał, po czym chwycił za swoje pióro.
Tylko niewielka lampa oświetlała mu papirusy na tyle, by mógł coś zobaczyć.
Elf pisał i pisał, momentami wpadając w zadumę, odrywając się nie tylko od swoich czynności, ale świata w którym przebywał. Po wielu godzinach spojrzał na to co stworzył z niewielką satysfakcją, nabił i zapalił fajkę wyciągając się jednocześnie w ulubionym fotelu.
- Trzeba będzie to rozwiesić, wszędzie, gdzie tylko można – uśmiechnął się i wyjrzał na zewnątrz
- Ale to później – stwierdził patrząc jak promienie wschodzącego słońca wpadają przez niewielkie okno.